Ministerstwo Sprawiedliwości poszukuje sposobu na zobligowanie rodziców, którzy utrudniają byłym małżonkom lub partnerom kontakty z dziećmi do respektowania orzeczeń sądu w zakresie kontaktów. Pomysły są różne – ingerencja we władzę rodzicielską, zakwalifikowanie uporczywego utrudniania kontaktów jako wykroczenia, mediacje. Niezależnie od tego, które z nich zostanie ostatecznie przyjęte, cieszyć się należy, że problem dostrzeżono i że trwa debata na temat sposobów na rozwiązanie tego problemu.
POMYSŁ NUMER JEDEN – UTRUDNIANIE KONTAKTÓW = WYKROCZENIE
Pierwszy z rozważanych pomysłów zakłada zakwalifikowanie uporczywego utrudniania kontaktów jako wykroczenia. Za jego popełnienie orzekana byłaby kara ograniczenia wolności – prace społeczne.
To rozwiązanie wzbudza wątpliwości. Jak słusznie zauważono, karanie pracami społecznymi to podobna instytucja do tej, która jest obecnie, tj. płacenia kary za niewykonanie orzeczenia sądu. Czy to powstrzyma rodziców-alienatorów? Skorą są tacy, którzy kalkulują sobie, że bardziej opłaca się im ponieść karę finansową niż realizować orzeczenie sądu, to zapewne znajdą się i tacy, którzy będą woleli popracować społecznie niż zezwolić na kontakty. Wskazano też na ryzyko dalszej eskalacji konfliktu byłych małżonków / partnerów w związku z zainicjowaniem przez rodzica izolowanego od dziecka postępowania o wykroczenie. W konsekwencji odbiłoby się to na dziecku.
POMYSŁ NUMER DWA – MEDIACJE
Ta koncepcja zakłada przymuszenie skonfliktowanych strony do mediacji na etapie przedsądowym.
Większość specjalistów ocenia to rozwiązanie pozytywnie. Słusznie podkreśla się, że mediacja w sprawach rodzinnych sprawdza się bardzo dobrze. Doświadczenie uczy, że chętniej i lepiej wykonuje się zobowiązania, które przyjęło się dobrowolnie, od tych, które zostały narzucone orzeczeniem sądu.
Mediatorzy dostrzegają istotne minusy tego pomysłu. Mediacja opiera się na dobrowolności. Gdyby odstąpić od tej zasady, to całe postępowanie straciłoby swój sens.
Eksperci odpierają te argumenty i przekonują, że choć skierowanie sporu do polubownego rozstrzygnięcia mogłoby być obowiązkowe, to przecież i tak nie da się nikogo przymusić do zawarcia ugody. –
Moim zdaniem mediacje to zły pomysł. I proszę mnie dobrze zrozumieć. Sama jestem mediatorem. Uważam, że mediacja w sprawach rodzinnych sprawdza się idealnie – oszczędza wielu stresów i negatywnych emocji oraz przynosi satysfakcję z samodzielnego podejmowania decyzji we własnych sprawach. Ale sądzę, że na etapie egzekucji kontaktów jest po prostu za późno na mediacje.
POMYSŁ NUMER TRZY – INGERENCJA WE WŁADZĘ RODZICIELSKĄ
Już dziś zdarza się, że sędziowie straszą rodziców pozbawieniem albo ograniczeniem władzy rodzicielskiej za zakłócanie wizyt byłego partnera u dziecka.
To rozwiązanie uważam za najlepsze. Z treści art. 109 § 1 KRO wynika, że jeżeli dobro dziecka jest zagrożone, sąd opiekuńczy wyda odpowiednie zarządzenia. Sąd opiekuńczy może w szczególności skierować rodziców do specjalisty zajmującego się terapią rodzinną, poradnictwem lub świadczących rodzinie inną stosowną pomoc z jednoczesnym wskazaniem sposobu kontroli wykonania wydanych zarządzeń. Może także poddać wykonywanie władzy rodzicielskiej stałemu nadzorowi kuratora sądowego.
MOIM ZDANIEM
Nie da się ukryć, że problem z egzekucją kontaktów tkwi w dwuetapowej procedurze. Pierwszy z etapów obejmuje groźbę nakazania zapłaty oznaczonej sumy pieniężnej na rzecz osoby uprawnionej do kontaktu. Drugi etap stanowi zaś spełnienie groźby i nakazanie zapłaty oznaczonej sumy, ustalając jej wysokość stosownie do liczby naruszeń.
Dlatego uważam, że już na etapie ustalania kontaktów należy zadbać o to, aby w orzeczeniu znalazł się zapis mówiący o zagrożeniu ukarania konkretną karą pieniężną za każdy przypadek niewykonania albo niewłaściwego wykonania obowiązku wynikającego z orzeczenia. W ten sposób, w przypadku zaistnienia problemów będzie można przystąpi od razu do żądania zapłaty.
Dostrzegam jeszcze jeden sposób na skuteczną egzekucję kontaktów. I to taki, który nie wymaga zmiany przepisów a jedynie zmianę praktyki w orzekaniu. Chodzi o orzekanie naprawdę dotkliwych kar finansowych. W większości przypadków z jakimi się spotkałam sądy groziły ukaraniem karą w wysokości 50,00 zł za każde naruszenie. Jeżeli więc ojciec ma prawo widywać dziecko dwa razy w miesiącu po kilka godzin, to zapłata 100,00 zł w miesiącu nie jest dla rodzica chcącego wyeliminować ojca z życia dziecka dużą uciążliwością. Gdyby za każde naruszenie przyszło zapłacić po 300,00 zł sytuacja wyglądałaby inaczej.
Przepis mówi, że jeżeli osoba, pod której pieczą dziecko pozostaje, nie wykonuje albo niewłaściwie wykonuje obowiązki wynikające z orzeczenia albo z ugody zawartej przed sądem lub przed mediatorem w przedmiocie kontaktów z dzieckiem, sąd opiekuńczy, uwzględniając sytuację majątkową tej osoby, zagrozi jej nakazaniem zapłaty na rzecz osoby uprawnionej do kontaktu z dzieckiem oznaczonej sumy pieniężnej za każde naruszenie obowiązku.
Odpowiednia suma pieniężna powinna być adekwatna nie tylko (jak wprost mówi ustawa) do sytuacji majątkowej osoby, przeciwko której kierowane jest postępowanie, i liczby naruszeń, ale także do rodzaju i stopnia winy oraz charakteru i ciężaru gatunkowego zaniechania obowiązku.
Autor: r. pr. Lidia Makarska